Było bezpieczniej, ale znów niebezpiecznie

Ponad dwa tygodnie temu ostrzegałem wszystkich miłośników podlodowego wędkowania. Na większości akwenów było bardzo niebezpiecznie, choć śmiałków i tak nie brakowało. Szczęście mieli tylko ci, którzy w pobliżu mieli płytsze zbiorniki, albo mieszkali w rejonach gdzie mróz zdecydowanie wcześniej dawał się mocniej we znaki. Jeszcze przed tygodniem termometry pokazywały nocami nawet piętnaście stopni poniżej zera, a i w dzień minusów nie brakowało. Lód miał już grubość lokalnie nawet ponad piętnaście centymetrów. Zgodnie z regulaminem wędkarstwa podlodowego mogliśmy się czuć bezpieczni.

Oczywiście cały czas trzeba myśleć i być ostrożnym. Bezpieczeństwo to przecież nie tylko grubość pokrywy lodowej. To również zabieranie ze sobą, co najmniej dziesięciometrowej linki z rzutką. Przydałyby się specjalne kolce, które pomogą nam wyciągnąć się z przerębli, jeśli lód się załamie. W zastępstwie pomocny może się okazać choćby długi, mocny kij. Jest jeszcze jedna zasada. Na lód nie wybierajmy się sami. W ostatnich latach były już takie nieszczęśliwe przypadki samotnych wędkarzy.

W sobotę 3 marca byłem na kanale Odyńca. Muszę przyznać, że wędkujących tam nie brakowało, a na brzegu ciężko było nawet zaparkować samochód. Obecnie śmiałków już praktycznie nie ma i chyba dobrze, bo zaczęło się robić coraz cieplej i mamy roztopy.

Uwaga! Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Jest jeszcze jedna sprawą, o której chcę wspomnieć. Społeczna Straż Rybacka naszego Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie po raz kolejny wzmacnia swoje siły. Ostatnio pisałem o pieniądzach na nowoczesny sprzęt. 1 marca nasz Okręg oraz Komendant SSR Szczecin – podpisali porozumienie o współpracy ze Strażą Miejską w Szczecinie. Drżyjcie kłusownicy. Pilnujących tego, co dzieje się na i nad wodą przybywa.