Smolty do wody

Sto tysięcy smoltów troci trafiło ostatnio do Regi w Mrzeżynie. Ruszył sezon zarybień i o tym właśnie rozmawiałem z Rafałem Penderem ichtiologiem i jednocześnie dyrektorem Biura Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie.

To bardzo dużo, bo nawet zakładając, że wróci do nas po pobycie w morzu około 20 procent tej populacji to i tak w Redze ponownie pojawi się 20 tysięcy dojrzałych i gotowych do rozrodu ryb. Co się więc dzieje kiedy taki mały smolt trafi do rzeki? W przyujściowym odcinku rzeki trocie przejdą tak zwaną aklimatyzację. Muszą się bowiem przystosować do przejścia ze słodkiej do słonej, morskiej wody. Taki proces nie jest łatwy i potrwa mniej więcej miesiąc. W tym czasie ryby wymagają bezwzględnego spokoju i ochrony. Na przyujściowym odcinku rzeki, a także na odcinku pół kilometra od portowych główek w morze bezwzględny zakaz stawiania przez rybaków sieci, ale tez zakaz wędkowania. Takie obostrzenia potrwają w tym przypadku do 20 maja.

W innym terminie – w biegłym tygodniu 12 tysięcy sztuk smoltów trafiło do Regalicy. Wpuszczane tam były tradycyjnie przy Dziewokliczu. To też znakomite miejsce do zarybiania – dodaje Rafał Pender. Chodzi o to, aby małe trocie wyczuły prąd wody, który wskaże im kierunek do morza. I sytuacja będzie podobna do tej w Redze. Po około miesiącu ryby powinny dotrzeć do Świnoujścia. Mniej więcej za dwa lata możemy się więc spodziewać sporego ciągu troci wpływających do naszych rzek na tarło. Przez ten czas  osiągną wagę około 3 kilogramów.

Warto jeszcze dodać, że zarybienie w Mrzeżynie było sfinansowane z budżetu państwa, poprzez Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. To w Odrze natomiast sfinansowano z budżetu naszego okręgu.