Wiosna na stawach

Po raz kolejny trafiłem w tym miesiącu do goleniowskiego Ośrodka Hodowlano – Zarybieniowego Okręgu PZW w Szczecinie. Wcześniej byłem, w wylęgarni a dziś na stawach. Tam też praca wre – powiedział mi kierujący ośrodkiem Marcin Klupś. Najpierw trzeba było zimujące bez wody zbiorniki przygotować do przyjęcia nowych ryb.

Było, więc wapnowanie, które powoduje odkażenie stawu. Później na dno musieliśmy wysypać obornik. To typowy zabieg nawożenia, aby dno zbiornika się dobrze rozwijało z pożytkiem dla hodowanych w nim ryb. Ja trafiłem tam akurat w chwili, kiedy z jednego ze stawów odławiane były zimujące w nim wcześniej karpie. Na początek, przez jaz spuszczana jest woda. Aby ryby nie uciekły do rowu jest ona kierowana na specjalne siatki. Dopiero teraz mogła się rozpocząć faza przekładania ich do kolejnego zbiornika. Wyłowione ryby przekłada się i przenosi ręcznie do zbiornika umieszczonego na przyczepie, skąd specjalnym rękawem wracają do wody. Już bezdotykowo. Część z nich będzie, bowiem do jesieni tam dorastała, część w ciągu kilku dni trafi w postaci zarybień do wód naszego okręgu. W sumie to będzie około trzech ton kroczka i narybku. Spytałem Pana Marcina czy to tylko karpie? W tej chwili tylko one, ale za chwilę stawy obsadzane będą narybkiem linów. Będzie go mniej więcej pół tony i pozostanie na stawach do jesieni.  Potrzebujemy jeszcze nieco czasu, aby w wylęgarni wykluły się między innymi bolenie, jazie, klenie i certy. One również trafią na stawy, a kiedy podrosną, również jesienią trafią do naszych wód – powiedział mi Marcin Klupś. Nie powiem, praca niezwykle ciekawa, ale do lekkich nie należy. Ryby wycierają się wprawdzie w naszych wodach same, ale pomoc ichtiologów jest nie do przecenienia. Zarybianie rzek i jezior zdecydowanie podnosi ich wędkarską atrakcyjność.