Wędkarski Dzień Dziecka

Nieco wcześniej niż wskazywał kalendarz najmłodsi miłośnicy wędkowania spotkali się nad Jeziorem Rusałka w Parku Kasprowicza w Szczecinie. W niedzielne przedpołudnie z mamami, tatusiami i dziadkami, czyli całymi rodzinami nad wodę ściągnęło niemal pięćdziesięcioro dzieci. Wszystko odbyło się w pełni profesjonalnie.

Najpierw o dziewiątej sędziowie sporządzili listę startową, później było losowanie stanowisk, no i nęcenie. Dzieci podzielono na dwie kategorie. Te najmłodsze do 10 i te nieco starsze od 11 do 14 lat. Punktualnie o 10 zabrzmiała trąbka oznaczająca rozpoczęcie dwugodzinnych zmagań. Do siatek zaczęły trafiać płotki, ukleje, krąpie. Widziałem nawet jednego karasia. Tak liczna obecność dorosłych nie była przypadkowa. Obok wspólnej zabawy pełnili oni rolę profesjonalnych opiekunów. To najlepszy sposób, aby najmłodszym zapewnić bezpieczeństwo – powiedział mi sędzia główny zawodów Zbigniew Machalski. Były też niespodzianki. Przynajmniej dla mnie. Najczęściej wędkarskiego bakcyla dzieci łapią od ojców, albo dziadków. Poznałem jednak rodzinę, że to od syna wędkowaniem zarazili się rodzice i oboje wyrobili sobie karty wędkarskie. Taką łowiącą rodzinę przyznam, że spotkałem po raz pierwszy. Co jeszcze mnie zdumiało? Bardzo duża ilość dziewczynek. Dość powiedzieć, że pogoda dopisała. Lekki wiaterek nie przeszkadzał i nie było siatki, w której nie łopotała się, choć jedna mała rybka. Sędziowie po dwóch godzinach zmagań przystąpili do ważenia. W kategorii najmłodszych z wynikiem ponad półtora kilograma złowionych ryb zwycięzcą został Damian Rogiński i był to najlepszy wynik zawodów. Kasia Rosiak, była pierwsza wśród starszej kategorii nieznacznie przekraczając 1300 gram. Tylko pogratulować. Damianowi, że złowił najwięcej ze wszystkich, a Kasi, że zlała swoich starszych kolegów. Brawo!