Koniec objadania się. Niestety święta już za nami i najwyższa pora, aby się rozruszać oraz zrzucić nieco tłuszczyku. W przypadku miłośników kija to dość łatwe, choć nie każdemu wychodzi. Za kilka dni jednak rozpoczniemy kolejny sezon na trocie. Nad zachodniopomorskimi rzekami znów zrobi się tłoczno. Odwiedzać będziemy z pewnością Regę, Inę czy Gowienicę aby przeżyć choćby chwilę z podwyższonym poziomem adrenaliny.
Ci najbardziej zagorzali trociarze każdego roku, zaraz po kilku lampkach szampana i kiedy wybrzmi sylwestrowa muzyka zaczynają dzień od długich spacerów wzdłuż brzegów. Czyż nie jest to dobra metoda, aby nieco zrzucić nadmiar świątecznych smakołyków? W tym roku jest jeszcze lepiej, bo możemy porzucać spinningiem już 31 grudnia. Zostawmy nasze Panie, aby mogły się przygotować do balu, a sami… kije w dłoń! Tylko pogoda jakaś taka kiepska. Mówiąc delikatnie ni pies, ni wydra. Rafał Pender ichtiolog i jednocześnie dyrektor Biura naszego Okręgu PZW w Szczecinie podkreślał w rozmowie ze mną, że najgorszy jest utrzymujący się od lata wysoki poziom wód w rzekach. Trocie popłynęły na tarło zdecydowanie wyżej niż zazwyczaj, ale czy już będą spływać na głębsze wody? To bardzo możliwe. Jest jeszcze jeden ważny element, a mianowicie temperatura wody. Z pewnością jest zdecydowanie wyższa niż podczas normalnych zim. To powoduje natomiast szybszą przemianę materii u ryb, co w konsekwencji może prowadzić do dobrych brań. Z doświadczenia wiemy, że teoria sobie, a życie sobie. Wszystko zależy od farta i ilości czasu spędzonego nad wodą. Próbować zawsze warto i z pewnością ci najbardziej cierpliwi o kiju do domu nie wrócą, czego oczywiście życzę wszystkim.