To był kolejny rutynowy wyjazd, a właściwie wypłynięcie. Społeczna Straż Rybacka działająca w szczecińskim Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego ma kilka swoich jednostek. Kilka dni temu za sterami zasiadł Jarosław Popczyk, a załogę uzupełnił dopiero kandydujący to tytułu strażnika Mateusz Mrotek.
Z przystani Koła Wędkarskiego na Pomorzanach popłynęliśmy w kierunku Dziewoklicza. Tam w połowie Kanału Odyńca przy larsenowskich ściankach rozpoczęliśmy pierwszą Kontrolę. Aby było jasne ja tylko, jako osoba towarzysząca i fotoreporter. Bardzo szybko okazało się, że wędkująca tam kobieta wszystkie dokumenty miała bez zarzutu. Odpływamy. Nieco dalej, już przy kotwicowisku dla barek i pchaczy podpływamy do młodego mężczyzny łowiącego z pontonu. Krótka rozmowa, wgląd do dokumentów i do plecaka, czy aby tam nie ma złowionej wcześniej ryby i znów wszystko jest w najlepszym porządku. Nie tak dawno właśnie w tym miejscu strażnicy skonfiskowali kłusowniczą sieć zarzuconą z barki. Niestety dwaj, jak ich nazwał pan Jarek pseudo wędkarze uciekli. Nie chcę być złośliwy, ale ja nazwałbym ich kłusownikami i rabusiami. Z takim nielegalnym procederem trzeba walczyć z całych sił. My płacimy składki, związek zarybia, a oni kradną.
Jarek Popczyk, kiedy zapytałem go na ilu patrolach był już w tym roku przyznał, że nigdy nie liczy, ale było być ich nawet pięćdziesiąt. Takie kłusownicze procedery zdarzają się kilka razy w miesiącu. Podczas naszego patrolu kontrolowaliśmy jeszcze łowiących na dwóch łódkach, ale i tam nie było zastrzeżeń. To trudna i ciężka praca, ale skuteczna. Podoba mi się powiedział na koniec Mateusz Mrotek – nasz kandydat na strażnika SSR. A Ci będą pływali i pilnowali naszych wód do później jesieni. Tak naprawdę do pierwszych mrozów.