Więcej wyobraźni

Na płytkich kanałach i jeziorach kilka mroźnych dni i nocy spowodowało, że pojawił się lód. Nie brakuje go również i na większych akwenach, ale to już inna, bardziej niebezpieczna bajka. Tu właśnie chciałbym się odwołać do większej wyobraźni naszych kolegów. No, ale po kolei.

Zanim zaczął padać deszcz, a słupek rtęci chwilami wędrował powyżej zera odwiedziłem Kanał Odyńca i Jezioro Głębokie. Szczególnie na tym pierwszym akwenie naprawdę mocno zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłem tam chętnych na podlodowe wędkowanie. Przy brzegu głównie w pobliżu trzcin lód był wyraźnie cienki i na dodatek popękany. Dalej od brzegu było nieco lepiej. Niestety były ostatnio, naprawdę duże wahania poziomu wody w Odrze i Regalicy. To skutek silnych, sztormowe wiatrów, co spowodowało, że pod warstwą lodu pojawiły się kieszenie powietrzne. Zrobiło się niebezpiecznie, a podstawowe zasady przy wędkowaniu podlodowym mówią nam jasno. Jeśli lód nie ma kilkunastu centymetrów grubości to lepiej na niego nie wchodzić. Szczególnie na rzekach i kanałach gdzie najłatwiej o oparzeliska. Tam gdzie tafla przykryta jest warstwą śniegu również może być niebezpiecznie. Nie widzimy, po czym się tak naprawdę przemieszczamy. Na Jeziorze Głębokie amatorzy wędkowania pod lodem też się pojawili. Tam przynajmniej lód był zdecydowanie mocniejszy. Wielka szkoda tylko, że wchodząc na tafle nie pamiętamy, jak zadbać o swoje bezpieczeństwo. Po pierwsze nie wchodzimy na lód sami. Zabieramy ze sobą linkę przynajmniej o długości 10 metrów zakończoną rzutką. Można też kupić sobie specjalne kolce, które przy nieszczęściu pomogą nam wyjść z przerębli. Patrząc najbardziej minimalistycznie miejmy, choć ze sobą porządny kawał kija. Najważniejszy jest jednak rozsądek, którego bez złośliwości życzę wszystkim.