O tytuł podczas Mistrzostw Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie zawodniczki i zawodnicy walczyli na Jeziorze Przybiernowskim. Zmagania odbywały się w dwóch turach. Pierwszą rozegrano w sobotę, a drugą w niedzielę.
Pogoda była bardzo zmienna. W pierwszym dniu jeszcze mroziło. Sektory sędziowie wyznaczyli w niewielkiej odległości od pasa trzcinowisk. Obaw o bezpieczeństwo nie było. Lód miejscami sięgał nawet 20 centymetrów. Po założeniu na buty specjalnych kolców wszyscy wybrali się na swoje stanowiska i świdry poszły w ruch. Później tradycyjne nęcenie. Pod lodem najlepiej działa ochotka. Właśnie ona zdominowała działania wszystkich. Po sygnale „można łowić” cieńsze od włosa żyłki z przynętą powędrowały pod lód. Niestety szybko się okazało, że ryby miały nieco mniej chęci niż sami wędkujący. Nie każdemu z nich udało się, bowiem, podhaczyć nawet najmniejszą. Z nadzieją pojawili się, więc na lodzie drugiego dnia zmagań. Po konsultacjach zdecydowano, że tym razem sektory będą wyznaczone dalej od brzegu, a więc i głębiej. I znów pudło. Rozmawiałem z wieloma wędkarzami, którzy nawet na kolanach wpatrywali się w drgającą końcówkę kiwoka. Owszem znów zdarzały się jazgarze, płotki, małe leszcze i okonie. Nie były to jednak brania, których oczekiwano.
W niedzielne południe znów zabrzmiał sygnał, tym razem kończący zmagania. Skromne trofea trzeba było poważyć. Komisja sędziowska szybko uporała się z podliczaniem I można było wręczać nagrody. Indywidualnie z wynikiem 1115 gram najlepszym okazał się Władysław Modrakowski. Swoim wynikiem walnie przyczynił się do drużynowego zwycięstwa swojego Klubu Lipień. Dwudniowe, lodowe spotkanie na Jeziorze Przybiernowskim zwieńczyło ognisko i gorące, pieczone kiełbaski.