Nie będę ukrywał, że razem z nowym Prezesem Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie Grzegorzem Rogalewiczem odkładaliśmy nasze pierwsze spotkanie przed kamerą. Przede wszystkim, dlatego, że zaraz po wyborach, a te przecież odbyły się już 9 sierpnia obydwaj stwierdziliśmy, że to zbyt wcześnie. Później szukaliśmy wspólnego spotkania nad wodą i w końcu się udało. Podczas finału Grand Prix o Puchar Prezesa nad Gunicą.
Zapytałem, więc Pana Grzegorza, czy już okrzepł na nowym stanowisku i czy ma już sprecyzowane plany swoje pracy dla naszego związku? Nie jest to dla mnie coś zupełnie nowego – powiedział. Od kilkunastu lat pracuję w Zarządzie Okręgu. Od dwóch w Komisji Rewizyjnej Zarządu Głównego. Oczywiście mimo tego cały czas się uczę, bo przecież koszula jest najbliższa ciału, a i stanowisko zobowiązuje. Bycie szefem to duża odpowiedzialność. Najważniejsze, że nie jestem sam. Pomagają mi poprzednicy, dyrektor Biura Zarządu, a nawet długoletni koledzy wędkarze rozumiejący, że mam jeszcze prawo, choć staram się tego unikać, robić błędy. Chcę zbliżyć władze okręgu do kół. Czasami, takich chłopskich rozmów brakowało. To jest podstawa. Dobre koło, to dobry okręg. Będę, więc z zarządami kół rozmawiał, pytał o potrzeby i pomagał je rozwiązywać. Będę też jednocześnie wymagał wypełniania wszystkich zobowiązań statutowych. Nie tylko składania o czasie sprawozdań, ale też dbania o wody, którymi się opiekują. Chcę, aby przedstawiciele kół brali udział przy zarybianiach. Pozwoli to na pełną przejrzystość całego procesu. Zostałem wybrany na niepełną kadencję, tylko na dwa lata. Chciałbym zrobić dużo, ale mam niezbyt dużo czasu na rozpęd. Najważniejsze, że z wielu kolegami znalazłem nić porozumienia. To pomoże mi z pewnością wszystko ogarnąć – powiedział mi Grzegorz Rogalewicz.