Nie po raz pierwszy zaglądamy na stawy Ośrodka Hodowlano – Zarybieniowego Okręgu PZW w Szczecinie. Tym razem okazja była szczególna. Kończy się, bowiem pewien etap prac, które wszystkim tam pracującym poprawią warunki, ale też spowodują, że hodowane ryby również będą miały lepiej, bezpieczniej. No, ale po kolei.
Już w ubiegłym roku pojawiły się nowej jazy i przepusty. Zmieniono kształt stawów. Wybudowano przestronną wiatę na sprzęt. Dookoła budynku trzeba było jednak nadal chodzić w kaloszach. Klepisko, szczególnie po deszczu nie było zbyt przyjemne. Sięgając po fundusze unijne – powiedział mi kierujący ośrodkiem Marcin Klupś – można było uporządkować również najbliższe otoczenie. Zbudowano utwardzoną drogę dojazdową. Na jej początku wykonana została specjalna misa. Przejeżdżające samochody będą w niej moczyły opony w środku odkażającym. To właśnie, dlatego napisałem wcześniej o bezpieczeństwie ryb. Zarazki po odkażeniu będą bez szans. Okolice budynków i wspomnianej wiaty pokryły kostki polbruku i można tam przechodzić nawet w kapciach. To oczywiście jeszcze nie koniec. Na montaż czeka kilka nowych, betonowych odłówek. Będą też nowe drogi wokół magazynów i zimochowów. Część z nich wyłożymy specjalną geokratą dodaje Marcin Klupś. Ten etap robót powinien się zakończyć w przyszłym roku, a najpóźniej za dwa lata.
Podczas mojego pobytu nad stawami podejrzałem też jesienne odłowy. Tym razem był to kroczek karpia, który właśnie przez specjalną odłówkę trafiał do sadza. Kiedy odpocznie pojedzie do naszych jezior Maszewskiego, Lechickiego i Budziszowskiego. Tam dojrzeje i będzie cieszyć nas później podniesionym poziomem adrenaliny, kiedy posmakuje przynęty.