Koniec legendy?

Jeszcze nie tak dawno kilkudziesięciokilogramowe sumy nie należały tu do rzadkości. Leszcze po trzy, cztery kilogramy również. Sandacze, węgorze… Cegielnika, czyli część Obwodu Wędkarskiego Odra nr 5, na którym gospodaruje nasz Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie owiany był legendą magicznej wody.

Odwiedzali nas miłośnicy kija z Gorzowa, Poznania, Piły, ale też spotkałem tam kiedyś kolegów aż ze Śląska. Pytałem, co ich tu tak ciągnie. U nas takich łowisk, jak Cegielinka nie ma – odpowiadali. Tu zawsze można wyciągnąć coś naprawdę dużego. Trochę przeszkadza hałas ulicy, ale jest pięknie i warto pokonywać te kilometry. Często, jeśli przyszło się nad wodę nieco później, ciężko było znaleźć wolne miejsce. Kiedy jednak w ubiegłym tygodniu pojawiłem się nad Cegielinką, ze zdumienia przecierałem oczy. Nabrzeże w okolicy Mostu Pionierów było niemal zupełnie puste. No, jeśli nie liczyć ciężkiego sprzętu i robotników pracujących przy wymianie jakiś rur. Ryba nie bierze – usłyszałem od zaledwie dwóch spotkanych kolegów. Dlaczego? Teorii jest wiele. Zmienna pogoda, cofka, no i termin. W maju i czerwcu było tam sporo ludzi, teraz ryba kaprysi i brań niemal nie ma. Owszem, to ze względu na naturalne tarlisko – wielu gatunków ryb – miejsce jest dobrze chronione, ale legenda magicznej wody przechodzi chyba rzeczywiście do legendy – powiedzieli mi spotkani wędkarze. Aż się nie chce w to wierzyć. W swoim poprzednim felietonie, przed tygodniem pisałem o wątpliwościach wędkarzy, czyli o rybakach ustawiających w Odrze swoje sieci. Tu jednak ich nie widać. Może, zatem to jednak tylko przypadek i kaprys aury, że akurat teraz siatki są puste? Pewnie, aby wyciągać jakieś naprawdę konstruktywne wnioski trzeba poczekać do jesieni. Jeśli i wówczas będą tu pustki, to poproszę ichtiologów, aby sprawdzili czy Cegielnika, jako magiczna woda już się skończyła, a jeśli tak, to, dlaczego?