Sól w oku

„Proponuję między 4.00, a 6.00 nad ranem udać się nad rzekę, powiedzmy w okolice mostu kolejowego w Podjuchach. Łodzie rybackie kursują tu jak auta na Wyszyńskiego w szczycie. Co z tego, że zarybiacie, jak rybacy urządzają sobie spływy z sieciami i zagarniają większość z tego. Komu pomagacie utrzymując rybaków w Szczecinie? Na pewno nie wędkarzom…” To tylko część listu od jednego z naszych kolegów. Wielokrotnie, kiedy rozmawiam z wędkarzami nad wodą mówią to samo. Czy można coś z tym zrobić?

Zapytałem Dyrektora Biura Zarządu Okręgu PZW w Szczecinie Rafała Pendera – o tę przysłowiową sól w oku miłośników kija Trzeba spojrzeć na problem nie tylko okiem wędkarza. W chwili podpisywania umowy dzierżawy wód z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej znalazł się tam jednoznaczny zapis o tym, że w Okręgu nr 5, czyli właśnie na Odrze i Regalicy mamy obowiązek udostępniać wodę rybakom. Po drugie rybacy są nam potrzebni. Łowią ryby niezbyt chciane przez wędkarzy choćby krąpie, płocie czy leszczyki. Co jednak najważniejsze. Rybacy pozyskują dla PZW tarlaki szczupaków, sandaczy, sumów siei wędrownej i miętusów. Pozyskana z nich ikra trafia do naszej wylęgarni w Goleniowie, a podchowany narybek ponownie w największej ilości do rzeki. Nadmiar, również do naszych jezior. Gospodarujemy przecież na powierzchni około pięciu i pół tysiąca hektarów. Rybacy płacą nam też za możliwość ustawiania sieci, a to nie jest bez znaczenia. Z pozyskanych pieniędzy kupujemy na przykład narybki węgorzy. W naszym okręgu mamy zaledwie 4 rybaków. Warto jednak pamiętać, że zarówno w górze, jak i w dole rzeki, a na to nie mamy już jakiegokolwiek wpływu jest ich ponad 150. Głównie na wewnętrznych wodach morskich, czyli na zalewie i Jeziorze Dąbie. I tak jeszcze przy okazji. Z danych pozyskanych na podstawie rejestrów połowu, które wypełniamy wynika, że łowimy zdecydowanie więcej ryb niż te cztery zespoły rybaków. Nie mamy, więc wyjścia. Musimy się nauczyć współżyć z nimi – powiedział mi Rafał Pender.