– a dlaczego by nie? Zima poskąpiła nam przygody na lodzie, za to luty odwdzięczył się w minionym tygodniu wiosenną pogodą. W słońcu termometry pokazywały nawet powyżej 10 stopni. Trudno, więc się dziwić, że miłośnicy kija tak tłumnie wylegli nad szczecińskie kanały, aby oddać się swojej pasji bez reszty. Kiedy wybrałem się na krótki objazd po łowiskach zdecydowanie najwięcej wędkarzy spotkałem nad Kanałem Parnickim. Samochodem, nawet po zamknięci na czas remontu Mostu Długiego można dojechać tam nad samą wodę.
Niemal każdy nastawiał się na leszcze i płocie. W ruch poszły gruntówki. Tu z nimi najwygodniej – mówił mi jeden ze spotkanych miłośników kija. W siatkach trzepotały się może nie największe okazy, ale inny z kolegów pochwalił się kilogramową płcią, a to już medalowa ryba. Dominowały własnoręcznie skomponowane zanęty, ale już na haczyki najczęściej zakładano białe robaki. No i jak to na rybach. Kto miał więcej szczęścia to ciągnął, inni wygrzewali się w słoneczku przeciągając po zimie swoje kości. Tu jest zdecydowanie przyjemniej niż w kuchni, przy garach – powiedziała mi z uśmiechem spotkana również nad kanałem kobieta. To nic, że nie ma brań. Pogoda jest przepiękna i to najważniejsze.
Pojechałem dalej. Nad Regalicą pustki. Tylko jeden z kolegów wyciągnął tam swoje wędki. Różnica była jednak zasadnicza głównie, dlatego, że mocniej wiało. Dziewoklicz, jedno z najpopularniejszych szczecińskich łowisk też mnie rozczarował ziejącą pustką. Kiedy jednak wszedłem na nowy mostek okazało się, że od brzegu do brzegu woda pokryta była cienką warstwą lodu. Przy samych filarach kołysała się połamana kra. Tylko od strony Odry Zachodniej zobaczyłem wędkującą parę. Mnie też, jak wilka do lasu ciągnie nad wodę. Muszę się szybko zebrać i też otworzyć pozimowy sezon.