To był okropny widok. W jednym z odstojników na ścieki Cukrowni Kluczewo w Stargardzie Szczecińskim dzieje się coś złego. Alarm podnieśli przechodzący tam wędkarze i zadzwonili do swojego kolegi Mariana Wątroby zastępcy komendanta Społecznej Straży Rybackiej. Pojechaliśmy i sprawdziliśmy.
Przy trzcinach pływały setki, jeśli nie tysiące śniętych ryb. Trzeba było zrobić zdjęcia – to właśnie te, które dostałem od strażników. Woda była mętna, brunatna. Wyglądała jak kakao – mówił mi Pan Wątroba. Najgorsze jest to, że z tego odstojnika jest odpływ prowadzący bezpośrednio do małej Iny. Możemy się obawiać, że ta brudna i trująca woda może się tam dostać. To była niedziela. Nie można było podjąć interwencji i przekazać tych wieści służbom ochrony środowiska. Zawiadamiamy stargardzką policję oświadczył Dyrektor Biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie Rafał Pender. Funkcjonariusze sprawy nie odłożyli na półkę. Pojawili się nad wodą i pobrali próbki wody. W poniedziałek zapukałem do drzwi Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie. Dyrektor Andrzej Miluch już sprawę znał. Przyznał mi rację, że można ten przypadek traktować, jako potencjalne zagrożenie. Pierwsze, co możemy stwierdzić, to fakt, że ścieki nie zostały dostatecznie oczyszczone w lokalnej oczyszczalni. Na tym etapie trudno jest jednak mówić o ukaraniu Cukrowni. Trzeba całą sprawę zbadać i ustalić, co się stało. Szybko ustalono, że rzeczywiście ścieki nie zostały doczyszczone i zakład zawróci je ponownie do swojej instalacji zaraz po zakończeniu kampanii. Odstojniki będą kontrolowane, a śnięte ryby zabrała specjalistyczna firma do utylizacji. Ryb szkoda.. Dobrze, że skończyło się tylko na strachu, a nie doszło do poważniejszych strat dla środowiska.