Grudniowe Szczupaki

Nie od dziś wiadomo, że w grudniu można trafić na rekordowego szczupaka, olbrzymiego sandacza, a nawet przy takiej pogodzie jak ostatnio również suma. Tu trzeba jednak pamiętać, że te ostatnie ryby są już pod ochroną i bezwzględnie po delikatnym odpięciu muszą wrócić do wody.

Kiedy Adam Tański ichtiolog, a jednocześnie Wiceprezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie pokazał mi zdjęcia ze swoich ostatnich połowów zapragnąłem i ja spotkania z taaaką rybą. Może nie miałem ochoty na olbrzymią tołpygę, ale sporym sandaczem czy szczupakiem rzeczywiście byłem bardzo zainteresowany. Razem z nami w podróż łodzią po Jeziorze Przybiernowskim wybrał się Rafał Osypiuk, który, jak sam przyznał do mistrzów kija raczej się nie zalicza. Kiedy wypływaliśmy było dość chłodno, ale końcówka roku przypomina bardziej październikowe chłody niż przedsionek zimy. Może właśnie, dlatego tych rekordowych ryb nie było. Dlaczego grudzień? Gdyby był normalny, po dobrych przymrozkach drapieżniki rozpoczęłyby bardzo intensywne żerowanie, a tak? O kiju do domu nie wracaliśmy, ale o olbrzymach mowy nie było. Adam, tak już przy okazji przypominał nam o podstawowych zasadach spinningowego wędkowania. Przynęty przed zimą mogą być nieco większe, dobrze pracujące w wodzie. Każdy ma jednak swoje ulubione i z jednoznacznymi podpowiedziami, czy to ma być wobler, blacha, czy guma chyba trzeba się wstrzymać. Koniecznie, choć wyprawa w swoim założeniu była na spore ryby, trzeba pamiętać o wędkarskim niezbędniku, czyli narzędziach pozwalających nam mniejsze ryby spokojnie wyhaczyć. Pod ręką zawsze lepiej mieć rozwieracz i szczypce pozwalające na szybkie usunięcie naszej przynęty z paszczy na przykład szczupaka. Trochę czasu do końca roku zostało. Może następnym razem?