Mamy już grudzień, może, więc pora na małe podsumowanie? Czy rzeczywiście był to słabszy wędkarsko rok, jak to ująłem w tytule? Jak zawsze są w tej sprawie różne zdania. Kiedy jednak wybrałem się kilka dni temu nad wodę z ust wędkarzy popłynęły same żale. Słaby był ten rok, bo i ryb mało powiedział mi jeden z miłośników kija. Gdzie nie spojrzeć wszędzie widać sieci.
Głównie na Zalewie Szczecińskim, czy na Jeziorze Dąbie. Kto widział ilości tamtych sieci – na tym nie robią już wrażenia sieci na Odrze czy Regalicy. To jak te ryby maja swobodnie przepływać w górę rzeki, rozmnażać się i dorastać? Mój rozmówca docenił działania i zarybianie wieloma gatunkami ryb, jakie co roku wpuszcza do wody nasz Okręg PZW, ale dlaczego rybacy „wewnętrznych wód morskich” nie przykładają się do zarybień?
O siatkach stawianych na ujściu Regalicy do Dąbia wspominał też i kolejny wędkarz. Nie ma dużych sandaczy. W rzece łowimy tylko te z zarybień. Czy to wszystko prawda? Nie chcę nikogo oskarżać, ale podobne głosy zbyt często się powtarzają, aby ich nie przytoczyć. Odwiedziłem kilka łowisk często obleganych przez wędkarzy. Byłem na Dziewokliczu, pod mostem nad Odrą Zachodnią, nad Regalicą i nad Kanałem Cegielnika. Przecierałem oczy ze zdumienia, bo wędkujących było w sumie, jak na lekarstwo. Po co mamy stać, kiedy wymiarowych ryby nie można złowić – usłyszałem jeszcze raz. Z moich doświadczeń wynika jednak , że nieco pokrzyżowała nam też plany aura. Wiosna przyszła trochę później. Lato przez kilka tygodni było bardzo upalne, a jesień zagrała wszystkim na nosie i pierwsze przymrozki pojawiły się dopiero teraz. Sam zgrzeszyłbym, gdybym ocenił rok, jako zły. Rekordowych ryb nie złowiłem, ale o kiju raczej nie wracałem Nie twórzmy, więc nad wodą spiskowych teorii i żeby nie było, że złej baletnicy… Przecież mamy jeszcze niemal miesiąc, aby zawalczyć z drapieżnikami. Może właśnie teraz sandacze czy szczupaki pozwolą nam zatrzeć te pierwsze, niezbyt dobre wrażenia?