To ciężka praca, ale widok jest fascynujący. Najpierw ustawia się specjalny stół do segregacji ryb. To taki blat z kilkoma zasuwanymi otworami, którymi później przepuszcza się ryby zgodnie z asortymentem. Później w rowie poniżej sąsiedniego stawu montuje się siatkę. Teraz już tylko podnosi się zasuwę jazu i zaczyna spływać woda. Kiedy jest już jej zbyt mało, aby ryby mogły swobodnie pływać porywa je prąd wody prosto na wspomniana siatkę. Tam kaszorem, inaczej mówiąc podbierakiem wybierane są ryby i wrzucane na blat skąd każdy wyłowiony w ten sposób gatunek trafia przez otwory do ustawionych balii. Rozpoczyna się odłów i segregacja. Na goleniowskich stawach Ośrodka Hodowlano-Zarybieniowego Polskiego Związku Wędkarskiego w Szczecinie jesienne żniwa w pełni. Lato, choć było ciężkie ze względu na upały, nie spowodowało znaczących szkód i hodowanego narybku jest mniej więcej tyle samo, co w poprzednim roku – powiedział mi kierujący ośrodkiem Marcin Klupś. Kiedy odwiedziłem stawy odłowiono już jazie, które trafiły do Odry, Regi i Iny. Teraz pora na liny, karasie i kroczki karpi. Większość trafia niemal natychmiast do naszych jezior. To, co jest już posortowane, jeszcze tego samego dnia wpuszczane jest do zbiorników umieszczonych na samochodzie, rozwożone i trafia do wody. Dzieje się tak głownie, dlatego, aby ryb niepotrzebnie nie męczyć i nie kaleczyć. Mają one wówczas zdecydowanie większe szanse, aby w rzekach i jeziorach podrosły. To nas wędkarzy powinno cieszyć, kiedy pojawimy się z kijami nad wodą. Tak samo jest ze szczupakami, które zaplątały się w stawie i podrosły. To tak zwany jesienny przychówek. Część wyhodowanych ryb trafi jednak też do głębszych stawów na przezimowanie. Te już są przygotowane. Jesienne żniwa na goleniowskich stawach potrwają jeszcze około dwóch tygodni.